Wynajem mieszkania a stawka VAT. Osoby, które zajmują się wynajmem lub dzierżawą nieruchomości, muszą pamiętać nie tylko o rozliczeniu podatku dochodowego, ale też - o podatku VAT od wynajmu lokali mieszkalnych. Zgodnie z art. 15 ust. 1 i 2 ustawy o VAT, każda umowa najmu mieści się w pojęciu świadczenia usług w ramach
Czy wynajem obcokrajowcom wiąże się z większym ryzykiem? Teoretycznie tak. Najemca tego typu może np. wynieść z mieszkania co cenniejsze rzeczy i wrócić do swej Ojczyzny. Nie płacić miesiącami i postąpić podobnie. W praktyce jednak są to obawy na wyrost.
Jeśli właściciel wyraża zgodę na podnajem mieszkania czy pokoju, to najemca może to czynić. Koniecznie odpowiedni zapis o zgodzie właściciela nieruchomości na podnajem powinien znaleźć się w umowie najmu. Podobnie będzie wyglądała kwestia prowadzenia działalności gospodarczej w wynajmowanym mieszkaniu.
Fast Money. Kurz po ostatnim wpisie jeszcze nie opadł, kolejne komentarze ubarwiają moją – dość kontrowersyjną dla niektórych – postawę, a ja już zabieram się za kontynuację tematu wynajmu mieszkań. Tym razem będzie jeszcze goręcej, bo – jak to mówią – gdzie pieniądze rąbią, tam wióry lecą. Czy jakoś tak… Jeśli więc jesteś ciekawy, czemu opłacalność najmu jest zdecydowanie niewspółmierna do podejmowanego ryzyka, a jednocześnie całkiem sporo osób (w tym ja!) wybiera tą formę inwestycji, zapraszam na moją autorską analizę. Pamiętasz niegdyś bardzo popularne produkty finansowe zwane lokatami strukturyzowanymi? Zakładało się taką pseudo-lokatę, obstawiając jednocześnie wartość indeksu WIG20 w określonym dniu, kurs japońskiego jena do wietnamskiego donga lub inną zmienną, której wytypowanie było tak prawdopodobne, jak wygrana w totka. I tak jak od lat Totalizator Sportowy zgarnia oszałamiające pieniądze naiwnych poszukiwaczy szybkiego bogactwa, tak i banki wygrywały swoiste zakłady z klientami i na koniec zabawy oddawały zainwestowany kapitał powiększony o okrągłe zero. Jeśli jednak człowiek znalazł się w bardzo wąskim gronie zwycięzców i wytypował szóstkę, rozbijał bank i zgarniał oszałamiające… kilkanaście procent zysku (i to w czasach, kiedy oprocentowanie lokat było na poziomie 6-8%). Brzmi nieciekawie, prawda? A co, gdybym Ci powiedział, że wynajmując nieruchomość wcale nie masz gwarancji zwrotu kapitału, szanse na zwycięstwo są jeszcze mniejsze, a zwrot z inwestycji absolutnych wymiataczy nadal nie przekracza 10 punktów procentowych? Chyba trzeba być frajerem, żeby wynajmować komuś mieszkanie… 4-6% – to zwyczajowa, roczna stopa zwrotu z niezłej inwestycji mieszkaniowej. Niezłej, to znaczy nie cierpiącej na okresy bez lokatorów i cieszącej się na tyle dużym zainteresowaniem, że właściciel nie jest skazany na wynajem pierwszej osobie, która zechce podpisać z nim umowę. Ale zacznijmy od początku: jak wyznaczyć opłacalność inwestycji w nieruchomość na wynajem? Na początek musimy się dowiedzieć, ile warty jest nasz jedyny, niepowtarzalny, wspaniały apartament. Tak tak – najczęściej oferowane przez nas mieszkanie jest naznaczone przez nas samych piętnem wyjątkowości. Włożyliśmy w nie mnóstwo pieniędzy, remont okupiliśmy potem (jeśli sami go wykonywaliśmy) lub łzami (jeśli przyszło nam płacić ekipom). Najgorzej, jeśli – tak jak my – spędziliśmy w nim kilka lat i doświadczyliśmy tu wielu podniosłych chwil. Dlatego absolutnie kluczowe jest wyłączenie sentymentu i w miarę obiektywne oszacowanie wartości tych czterech ścian. Możesz to zrobić analizując oferty sprzedaży podobnych mieszkań w okolicy. Możesz pójść na skróty i skorzystać z mało dokładnego, ale opierającego się na bardzo fajnych założeniach (liczenie wartości właśnie w oparciu o inne ogłoszenia w okolicy) portalu Można oczywiście podejść do tego bardziej profesjonalnie i zapłacić za wycenę rzeczoznawcy, albo pójść na całość, wystawić mieszkanie na sprzedaż i obserwować poziom zainteresowania. Pamiętaj tylko, że wartość nieruchomości jest zmienna w czasie i dla kupców/najemców nie będzie miało większego znaczenia to, że za swoje ukochane gniazdko dałeś parę lat temu pół dużej bańki i wsadziłeś kolejne 100 tysi w perełki typu sprowadzany z Włoch marmur na blat kuchenny. No, może w segmencie ofert luksusowych ma to wpływ na cenę, ale trzeba mieć świadomość, że cenę kształtuje rynek i nigdy nie masz gwarancji, że ktoś będzie chciał zapłacić za Twoje mniej lub bardziej kosztowne wybory. “Tak tak, bardzo ładnie, ale… zejdzie pan na tysiąc pincet?” Znasz wartość nieruchomości? Doskonale. Dla celów obliczeń przyjmijmy, że jest ona warta zł. Teraz pozostało określić cenę najmu, bez uwzględnienia rachunków (które będą regulowali najemcy). Tu znowu czeka nas nieco pracy zanim wybadamy, na ile rynek wycenia nasze mieszkanie na wynajem. Można sugerować się średnimi cenami najmu, podawanymi w różnych wariantach (ogólnym lub za metr kwadratowy) przez mniej lub bardziej niezależne źródła: przykłady tutaj i tutaj. Można też wstąpić na niezobowiązującą pogawędkę do pośrednika obrotu nieruchomościami, który na zasadzie pi-razy-oko rzuci jakąś kwotą. W grę wchodzi również sprawdzenie innych, podobnych ofert, chociaż akurat w naszym przypadku rozrzut cen był tak wielki, że niewiele nam to dało. W końcu podeszliśmy do tematu wystawiając ofertę za cenę, która wydawała nam się zbyt wysoka. I rzeczywiście taka była – zainteresowanie było mizerne. Obniżając nieco kwotę doszliśmy do momentu, kiedy nie było dnia bez telefonu lub odwiedzających mieszkanie. Załóżmy, że było to 1650 zł 😉 Mamy komplet informacji. Do obliczenia opłacalności zabawy w kamienicznika wystarczy wykonać proste działanie: miesięczny czynsz (bez uwzględniania rachunków) * 11 / wartość mieszkania * 100% W naszym przypadku: zł * 11 / zł * 100% = 5,2% (przy 10 miesiącach: 4,7%, przy 12: 5,6%) Szału nie robi, d^#& nie urywa, prawda? Zaznaczę więc, że jest to zysk brutto, od którego należy odprowadzić podatek (ja wybieram ryczałt 8,5%, ale gdybym często korzystał z usług budowlańców / miał kredyt na mieszkanie które wynajmuję, nie byłoby to opłacalne, ale to temat na osobny wpis). Z zł robi się więc zł netto, albo inaczej: 4,7% z zainwestowanej kwoty. I to w wariancie optymistycznym, kiedy mieszkanie jest opłacane przez najemców przez 11 miesięcy w roku, nie zapłaciliśmy wysokiej prowizji pośrednikowi (standardowa stawka: miesięczny czynsz za znalezienie chętnego na umowę), nie wykonaliśmy żadnych remontów, oraz nie wydarzyło się nic niespodziewanego ze strony najemców lub… sprzętów, które im użyczyłeś. Święta zasada wynajmujących mówi: im mniej sprzętów zostawisz najemcom, tym mniej kosztów Cię czeka. Odpowiadasz bowiem za funkcjonowanie tego wszystkiego, co spisałeś w protokole zdawczo/odbiorczym (bo go spisujesz, prawda…?). Innymi słowy: popsuje się lodówka, jako właściciel musisz ją naprawić / zapewnić nową. Lepiej więc wynająć mieszkanie bez lodówki i innych sprzętów, ale wtedy zaczyna się marudzenie najemców i dalsze obniżanie rentowności. To oczywiście nie wszystko. Opłaty do wspólnoty / za media przerzucamy na najemców (i od nich nie płacimy podatku, jeśli umowa jest odpowiednio skonstruowana), ale przecież są też inne opłaty, od których nikt nas nie uwolni: podatek od nieruchomości i gruntu (jeśli jest dzierżawa wieczysta) oraz wszelkie fanaberie wspólnoty przegłosowane większością głosów, które nie są już w naszym interesie. To kilkaset (potencjalnie więcej) złotych rocznie, które obniżą nasz zysk. Sporo ryzyka, a do tego mizerne zyski, prawda? I to mimo, że osobom postronnym może się wydawać, że te 1650 zł miesięcznie (plus wszelkie rachunki, czyli w praktyce dobrze ponad zł) to krojenie biednych najemców przez krwiożerczych wyzyskiwaczy. To abstrakcyjnie wysokie ceny mieszkań sprawiają, że najem jest mało opłacalną zabawą, a jednocześnie czymś, co dla najemcy jest największym kosztem w budżecie domowym. Przejdę więc do drugiej części wpisu i odpowiem na pytanie: “to po jaką cholerę się w to bawię?“. Ile procent mieszkań jest wynajmowanych w poszczególnych państwach Europy? Kliknij, aby powiększyć. Robię to tylko dlatego, że mieszkanie już mam, kredyt spłacony, a gotówki z jego ewentualnej sprzedaży nie potrzebuję. Na warunkach rynkowych, przy obecnym poziomie abstrakcyjnych cen mieszkań (od boomu w 2007/8 roku), przy mojej (mizernej) znajomości rynku, przy konieczności wzięcia kredytu absolutnie bym w to nie wchodził. Oczywiście – są przypadki osób, które z powodzeniem zarabiają więcej niż przedstawiłem wyżej. To często kwestia kupna nieruchomości znacznie poniżej jej wartości (aukcje komornicze itp), wynajmu na pokoje (można, dysponując odpowiednio dużym mieszkaniem) czy otrzymania spadku/darowizny/kupna mieszkania przed rokiem 2007. Długo zastanawiałem się, jaką mamy alternatywę. Z roku na rok nasza wartość netto rośnie, a my musimy wyszukiwać kolejne inwestycyjne perełki. Najpierw była giełda, która w końcowym rozrachunku dała mi nieźle popalić, więc mimo, że nadal się w to bawię, to znacząco ograniczyłem inwestowane kwoty. Nie giełda, to może lokaty? BFG zabezpiecza depozyty do EUR, a więc przewyższające wartość wielu mieszkań, również w dużych miastach. Tyle że to teoria… lokata nadal jest zbiorem wirtualnych cyferek, które nie mają większego pokrycia w rzeczywistym pieniądzu. To zapis, który może zostać zmieniony/skasowany w nadzwyczajnych sytuacjach, które nie są wykluczone w tych ciekawych czasach, w których żyjemy. Nie wspominam nawet o niezwykle niskim oprocentowaniu lokat, bo to zmienia się w czasie i prawdopodobnie w dłuższej perspektywie nie przyniosą one znacząco mniejszych zysków niż nieruchomości. Więc może waluty, kruszce, forex? Wszystko fajnie, ale z mojej perspektywy te instrumenty nie nadają się do lokowania większych pieniędzy. Nieruchomość jest więc czymś, co pozwala skonsumować potężne oszczędności i zamienić je z wirtualnych cyferek w coś realnego. Coś, co widzę, mogę dotknąć, sprzedać, wymienić, na co mam “papiery”, czego nikt mi bezprawnie nie zagrabi (oby… tfu tfu). Jeśli znałbym się na tym lepiej, może zamieniłbym słowo “mieszkanie” na “ziemia rolna” czy “sztuka”. Mieszkaniówka jednak jest dla mnie najłatwiejsza do realizacji, bo funkcjonuje u nas na zasadzie “kup mieszkanie, pomieszkaj, wyrośnij z niego, wynajmij”. Nie szukam okazji, nie chodzę na aukcje mieszkań, nie kupuję nieruchomości z lokatorami. To wszystko znacznie podnosi ryzyko i chociaż potencjalnie podnosi również stopę zwrotu, to nie na moje nerwy – nie wyobrażam sobie wydać kilkuset tysięcy złotych i nie mieć pewności, czy w ogóle będę w stanie zrealizować moje plany co do tej nieruchomości. Przy takich kwotach nie zamierzam zanadto ryzykować – a wiadomo, że kto nie ryzykuje, ten nie ma. Za to śpię spokojnie, bo nadal mam etat i dopiero buduję dodatkowe źródła częściowo pasywnego dochodu – jeśli więc inwestycja nie wypali, nie będzie chętnych, nie będą płacili, zdewastują mieszkanie, to po prostu nie będę widział zysków, ewentualnie co nieco dopłacę do interesu (utrzymanie niezajmowanego przeze mnie mieszkania, remonty itp) – ale nie będę się zastanawiał, kto – jeśli nie najemcy – spłaci mi teraz kolejne raty tego taniutkiego kredytu (będącego przecież najtańszym pieniądzem na rynku), który mimo swoich zalet potrafi pochłonąć całkiem pokaźne, 4-cyfrowe sumki każdego miesiąca. 5,5% wyciągane z najmu w Polsce to i tak całkiem nieźle w porównaniu do innych państw. Tyle że rynek nieruchomości na wynajem wygląda tam kompletnie inaczej! Wreszcie: wynajem mieszkań daje stały, przewidywalny, regularny dochód (niemal) pasywny. Budując inne źródła dochodu (poza etatem) nie patrzę aż tak drobiazgowo na opłacalność inwestycji. Żeby daleko nie szukać: w tego bloga włożyłem tyle czasu, pracy i zaangażowania, że chyba bym się pociął, gdybym robił to dla pieniędzy, a generowane przychody byłyby właśnie takie, jakie są aktualnie. Wiedziałem jednak, że w końcu będzie to źródło w miarę pasywnego dochodu i miło będzie zrobić coś, w co wierzę, co jednocześnie będzie generować niewielkie zyski. Z mieszkaniówką jest podobnie: podejmuję spore ryzyko nie oczekując kokosów, ale wiem, że może to być bardzo fajne źródło żywej gotówki każdego miesiąca, która pokryje sporą część naszych wydatków (tu znajdziesz nasz raport wydatków za ostatni rok). Nie muszę mieć najlepszych wyników, nie chcę bić rekordów – planuję po prostu robić swoje, zdobywać wiedzę i doświadczenie i wierzę, że w dłuższym horyzoncie wypracuję optymalne rozwiązanie, które będzie kolejną, bardzo solidną nogą podpierającą finanse osobiste mojej rodziny. Co planuję dalej? Czas pokaże, ale raczej bardziej w mieszkaniówkę wchodził nie będę. Na tą chwilę uważam, że to zbyt niepewny interes, wymagający pracy, czasu, szczęścia i absolutnie nie przynoszący kokosów. Dopóki jestem w sytuacji, w której wyprowadzam się z dotychczas zajmowanego mieszkania i nie potrzebuję pieniędzy, które mógłbym uzyskać z jego sprzedaży, wynajem jest sensowną opcją. Ale dobieranie kolejnych mieszkań na wynajem i płacenie za nie kredytem nie miałoby w mojej ocenie sensu – a już na pewno nie przy aktualnych stopach zwrotu i wielkiej niewiadomej, jaką są ceny metra kwadratowego w przyszłości. Polska będzie się wyludniała, miliony rodaków wyjechały tam, gdzie żyje się łatwiej, więc te słynne już “brakujące 2 miliony mieszkań” mogą być tylko czczą gadaniną, nie mającą zbyt dużo wspólnego z rzeczywistością. Pewnym jest, że aby odnieść sukces, trzeba kupić odpowiednie mieszkanie. A ja nie mam złudzeń – nie jestem ekspertem w temacie i ciężko zakładać, że wybiorę same perełki, które obronią się nawet w trudnych czasach. Na koniec jeszcze jeden wniosek, do którego doszliśmy szukając najemców: to mit, że idąc do pośrednika jako potencjalny najemca nie płacisz prowizji za wyszukanie i prezentację mieszkań. Ogłaszając się bezpośrednio i współpracując z biurami pośrednictwa zauważyliśmy, że ludziom nie chce się włożyć pracy w samodzielną analizę. Wolą pójść na gotowe, dostać listę opcji i zostać obwiezionym przez pośrednika po mieszkaniach, bo przecież to tylko wynajmujący płaci prowizję do biura… bzdura! My wynajęliśmy mieszkanie bezpośrednio i tylko dzięki temu zeszliśmy z ceną o kilka procent względem ceny ofertowej. Temat negocjacji z zainteresowanymi przyprowadzonymi przez pośrednika ucinaliśmy od razu i robiliśmy to szczerze (“byłoby taniej, gdybyście Państwo nie przyszli z tą Panią”). Dlatego przyszłych najemców zachęcam do włożenia nieco pracy w samodzielne wyszukanie ofert, bo koniec końców – wynajmujący i tak przerzuci prowizję na Was, chociażby nie chcąc obniżać ceny ofertowej o te 50 czy 100 zł miesięcznie. PS To jeszcze nie koniec tematów mieszkaniowych, bo jeszcze mamy w zanadrzu kilka niespodzianek. Za tydzień jednak dam Ci odetchnąć i wreszcie zabiorę się za wpis, który chodzi mi po głowie od kilku miesięcy: będzie o zaletach i wadach pracy zdalnej! PS2 Pod koniec 2018 założyliśmy firmę zajmującą się projektowaniem i aranżacją wnętrz! Jeśli nasz styl Ci odpowiada i sam jesteś przed przed mniejszym lub większym wyzwaniem z tej tematyki, zapraszamy do zapoznania się z ofertą naszej Pracowni Dobrych Wnętrz. A także, do odwiedzenia naszego mini-bloga. Daj znać, że jesteś czytelnikiem żebyśmy wiedzieli, żeby przyznać Ci rabat na nasze usługi 🙂 Jeśli interesują Cię inwestycje w nieruchomości na wynajem, serdecznie zachęcam do zapoznania się z książką Sławka, który niewątpliwie jest autorytetem w tej dziedzinie na naszym krajowym rynku.
Cinosława89 Posty: 10 Rejestracja: 31 maja 2019, 17:13 Czy warto wynająć mieszkanie? Cześć! Zastanawiam się czy warto wynająć mieszkanie. Chciałabym mieć dodatkowe dochody, ale wynajem generuje też dużo obowiązków – takich jak selekcja najemców, naprawa awarii, spisanie umowy. A wy myślicie, że warto wynajmować mieszkanie? Krzysztofa83 Posty: 14 Rejestracja: 23 cze 2019, 10:02 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: Krzysztofa83 » 10 paź 2019, 18:12 Dokładnie, jeśli nie ma się czasu na szukanie najemców, to warto skorzystać z oferty firmy, która się tym zajmuje. Jakiś czas temu nawiązałem współpracę z firmą i dzięki temu udało mi się podnająć mieszkanie bez problemu. Bernarda75 Posty: 6 Rejestracja: 22 lip 2019, 3:56 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: Bernarda75 » 13 paź 2019, 20:42 Według mnie warto wynająć mieszkanie, to dodatkowo dochód, ale niestety też dodatkowe obowiązki. Mimo wszystko są firmy takie, jak wspomniana wyżej kasante, które mogą wziąć na siebie te obowiązki. sloneczna Posty: 23 Rejestracja: 08 paź 2019, 7:48 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: sloneczna » 19 paź 2019, 11:19 Jedno mieszkanie to całkiem fajna opcja, jednak jak macie ich więcej, to już można z tego zrobić całkiem dochodowy biznes;) Warto zdecydowanie zainteresować się inwestowaniem w nieruchomości. Jeżeli macie taki pomysł na siebie to zerknijcie sobie na Znajdziecie tu warsztaty, które przygotują was do skutecznego inwestowania. Trwają one od 6 do 12 miesięcy. żabcia Posty: 40 Rejestracja: 23 sie 2019, 16:11 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: żabcia » 27 paź 2019, 16:57 Oczywiście, że tak. Skoro masz wolne lokum. To tak... Zawsze sobie zarobisz. A, że wszystko spisujesz na umowie to w razie czego też nie będziesz mieć problemów z lokatorem. Także możesz wystawić już ogłoszenie za darmo na i za pośrednictwem tej strony na pewno znajdziesz dla siebie lokatorów. Jest to bardzo fajny portal ogłoszeniowy, gdzie można przeglądać i dodawać ogłoszenia w najróżniejszych kategoriach. flower Posty: 26 Rejestracja: 15 lip 2019, 16:23 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: flower » 01 lis 2019, 0:18 Wynająć komuś? Jak najbardziej. Możesz tu ... mieszkania przejrzeć sobie ofertę mieszkań i kupić takie, które będzie atrakcyjne dla wynajmujących. W ten sposób będziesz mieć dodatkowe źródło dochodu. Prawda taka, że bardzo wiele osób tak właśnie inwestuje Romek1 Posty: 95 Rejestracja: 21 paź 2019, 10:40 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: Romek1 » 17 lis 2019, 20:23 To bardziej złożony temat. Takie inwestycje nie zawsze się zwracają, musicie o tym pamiętać. Właśnie dlatego warto zajrzeć do i rozważyć udział w takim kursie. Dzięki temu zdobędziecie odpowiednią wiedzę, na bazie której będziecie w stanie o wiele rozsądniej zarządzać Waszym kapitałem To bardzo dobra opcja, sami się o tym dieta tabela zaman Posty: 19 Rejestracja: 15 sie 2019, 22:32 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: zaman » 27 lis 2019, 15:15 To zależy jak na to spojrzeć. Jeśli ja miałbym komuś wynająć to czemu nie, zawsze dodatkowy zysk by był z wynajmu. Ale sam nie chciałbym osobiście wynajmować. Dlatego właśnie rozważam zakup takiego mieszkania ... wroclawiu/ żeby mieć coś swojego. Te są metrażem ok, niezbyt duże. Dwa pokoje, balkon, dobra lokalizacja. Oferta wydaje mi się jak najbardziej atrakcyjna. żabcia Posty: 40 Rejestracja: 23 sie 2019, 16:11 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: żabcia » 11 sty 2020, 23:35 Pewnie, że warto wynajmować mieszkanie. Tym bardziej, kiedy stoi puste. To dlaczego by go nie wykorzystać? Tutaj więc doskonale sprawdzą się strony takie jak gdzie możecie darmowe ogłoszenia wystawiać. A dodatkowe wyróżnienia kosztują praktycznie grosze warto pomyśleć nad tym, żeby więc powystawiać tam swoje propozycje. Jestem przekonana, że szybko znajdą się osoby zainteresowane. Ostatnio zmieniony 25 sty 2020, 17:53 przez żabcia, łącznie zmieniany 1 raz. wiemzewiesz Posty: 167 Rejestracja: 20 wrz 2019, 14:45 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: wiemzewiesz » 16 sty 2020, 18:05 Mnie się marzy zamieszkać na stałe na wyspach kanaryjskich, często przeglądam sobie oferty . Natomiast wypadałoby zejść na ziemię i poszukać czegoś w Polsce. Znajoma poleciła mi to biuro: Co o nim myślicie? jackowa Posty: 31 Rejestracja: 27 sie 2019, 10:44 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: jackowa » 21 lut 2020, 14:12 Noooo takie mieszkanie chyba każdy by chciał ale zejdźmy na ziemię , owszem myślę o zakupie mieszkania pod wynajem ale dla mnie szczytem marzeń jest Praga i ta rewelacyjna kamienica którą właśnie zaczeli budować, tu będą piękne mieszkania pod wynajem melpomena Posty: 24 Rejestracja: 12 sie 2019, 16:22 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: melpomena » 23 lut 2020, 11:27 Ja też myślałam o Pradze ale tej południowej części, mam sentyment do tych okolicy bo długo tu mieszkałam w wynajętym mieszkaniu, teraz pora kupić własne tuż obok na osiedlu które atal tam buduje magnez Posty: 23 Rejestracja: 07 sty 2020, 16:16 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: magnez » 09 mar 2020, 13:10 Remont mieszkania czy domu bywa bardzo męczący i czasochłonny. Trzeba się znać na wielu rzeczach a przecież można powierzyć je fachowcom. Warto zdecydować się na wykończenie pod klucz. Firma malhaus oferuje usługi murarskie i stolarskie, montaż instalacji hydraulicznych malowanie i tapetowanie ścian. Myślę, że to oszczędność czasu. Poza tym gdybyśmy robili to sami a nie mając w tym doświadczenia możemy popełnić jakieś błędy. Myślę, że warto rozważyć ofertę. nazgul Posty: 44 Rejestracja: 25 lut 2020, 17:28 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: nazgul » 21 mar 2020, 23:25 Jak najbardziej, ja jestem studentką i zanim znalazłam mieszkanie godne uwagi na Polska Darmowe ogłoszenia online to wczesniej niestety trafiłam na beznadziejne okazy, na szczęście teraz już nie narzekam juri8200 Posty: 87 Rejestracja: 17 sty 2020, 15:56 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: juri8200 » 28 sie 2020, 14:54 A o jakie konkretnie ubezpieczenie Ci chodzi? Bo jeśli ma to być ubezpieczenie mieszkania lub domu, to jak najbardziej odpowiednich ofert szukaj sobie korzystając ze strony Jest ona wyjątkowa pod tym względem, że znajdziecie sobie najkorzystniejsze oferty oraz wysokości składek. Gizela Posty: 6 Rejestracja: 03 cze 2020, 10:21 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: Gizela » 15 wrz 2020, 10:16 Według mnie wynajęcie mieszkania jest całkowicie nieopłacalne,zawsze będziesz napychać kieszenie właścicielowi,nigdy nie będziesz mieć żadnych praw,ani wolnej ręki,dlatego też warto zastanowić się nad zakupem nawet niewielkiego mieszkania czy domu,które będzie dawało ci poczucie posiadania czegoś nie jest to ani łatwa ani tania sprawa,dlatego należy dobrze przemyśleć swoją decyzję,zastanowić się co jest bardziej realne i opłacalne czy budowa domu czy mieszkaniesklepy vogele w polsce belc Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: belc » 25 wrz 2020, 7:41 Wiesz co, nie wiem, czy warto, ale my musieliśmy. Mieszkanie na kupie z rodzicami mojego męża, albo z moimi po prostu się nie sprawdzało. No, ale nie mamy źle, da się nawet z jednej wypłaty przeżyć. Chociaż ja też oczywiście zarabiam. Myślę sobie nawet, czy zbiornik hydroforowy nie będzie kupowany. To znaczy do domu, bo zaczęliśmy właśnie budowę. Kamiłka Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: Kamiłka » 31 mar 2021, 21:30 Ja swoje wynajęłam , przeprowadziłam sie do chłopaka to po co mi drugie puste. Dałam ogłoszenie na Szybko znalazło sie kilka chętnych osób, ale tam dużym plusem jest to że wystawiasz nieruchomość bez pośredników ,dzieki temu szybciej znajdziesz chętną osobę i masz dodatkowe pieniadze. Hąlina 55 Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: Hąlina 55 » 09 kwie 2021, 15:55 Wydaje mi się ,że lepiej kupić, ja wzięłam kredyt hipoteczny Warszawa i kupiłam mieszkanie, wcześniej wynajmowałam i szczerze teraz na to samo wychodzę a mam swoje. To zdecydowanie o wiele lepsze i korzystniejsze dla mnie. Kredyt płace tak jakbym płaciła za wynajem. Żymełka Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: Żymełka » 17 kwie 2021, 14:20 Bardzo ładne mieszkania oferuje Warto obejrzeć sobie lokale na ich stronie, można mieć wgląd również w inwestycje zrealizowane. Szczególnie ciekawa inwestycja to "Park nad Kanałem", mnóstwo zieleni w sam raz dla kogoś, kto lubi aktywny tryb życia. kaśka Re: Czy warto wynająć mieszkanie? Post autor: kaśka » 20 lip 2021, 12:55 Przyznam szczerze, że jeżeli chodzi o ubezpieczenia, to zainteresował mnie temat warta ubezpieczenia mieszkania pod tym adresem internetowym: ... ieszkania/ na tej stronie internetowej możecie znaleźć wiele ciekawych informacji o tym Dlaczego warto kupić ubezpieczenie. Dowiecie się sporo ciekawych faktów.
Strona:123 Ja kupiłem 50m na stroszku za 65 000 tyle że do remontu w sumie zamknąłem się w kwocie 85-90 tys. Brakiem wkładu własnego się nie przejmuj też nie miałem i się udało. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. W tym roku już się może nie udać bo nie ma dopłat z MdM. W PKO wystarczy chyba 10% i ubezpieczenie niskiego wkładu ale pozostałe banki wymagają co najmniej 20%. Nie chcę być nie miła ale skoro nie masz oszczędności nawet na wkład własny to ja bym się obawiała zadłużyć na kilkanaście lat. Ja kupiłam mieszkanie za 120 tys zł do remontu ale miałam z narzeczonym ponad 40% wkładu własnego plus kilkanaście tys zł na początek remontu. Wysokość raty kredytu na okres 10 lat wychodzi niecałe 680 zł. Ale kwota pozostała do spłaty jest mniejsza niż planowana bo sporo nadpłacamy. Na twoim miejscu najpierw spróbowałabym oszczędzać a później brać kredyt. Bo jeśli okaże się że rzeczywiście wasza rata wzrośnie może nie o 50% ale np o 20% czy wasz budżet domowy to udźwignie. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Wziąć kredyt na kredyt? To początek pułapki kredytowej. Przy wzroście stóp procentowych to początek finansowej katastrofy dla osoby która nie posiada choćby 10 000 zł na wkład własny. A tu oprócz rat kredytów trzeba opłacać "czynsz" do wspólnoty lub spółdzielni, opłacać rachunki za gaz, prąd i w blokach najczęściej jeszcze za ogrzewanie. A ceny rosną szybciej niż pensje. Ja uważam że najlepiej jest kupić mieszkanie ale trzeba do kredytu podejść z głową. Ja wychodzę z założenia że rata kredytu nie powinna być wyższa niż taka którą będzie się wstanie płacić gdy np. współmałżonek zachoruje lub straci pracę a my nadal będziemy w stanie regulować wszystkie swoje zobowiązania. Oczywiście obniżając standard naszego życia do minimum. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Jeśli chodzi o mnie, to dla mnie pułapką jest branie kredytu z drugą osobą. Wiadomo-każdy wierzy, że jego związek/małżeństwo przetrwa wszystko. A jak się dzieje-wszyscy wiemy. Potem jest problem, trzeba sprzedać, albo spłacić drugą osobę. O tym też warto pomyśleć, jednak nie ma sytuacji bez wyjścia A na wkład chyba najlepiej będzie pożyczyć od kogoś z rodziny, jeśli dysponują tak sporą kwotą, i oddawać systematycznie. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Ciekawe podejście do sprawy. Czyli według ciebie zamiast kupić z narzeczonym jedno mieszkanie 140 m2 powinniśmy kupić sobie każde po 70 m2 i tydzień mieszkać u jednego tydzień u drugiego a do tego ponosić koszty utrzymania obu? Cywilizowani ludzie rozstając się dokonują właśnie po to podziału majątku. I oczywistym jest że mieszkanie albo się sprzedaje i dzieli się zysk na dwoje albo ktoś spłaca drugiemu jego część. Zresztą dotyczy to każdego przedmiotu zakupionego w trakcie trwania małżeństwa jeśli nie zostanie podpisana intercyza. Biorąc pod uwagę że każdy związek może się rozpaść po co się wiązać? Po co mieć razem dzieci, po co się o siebie troszczyć nawzajem skoro może się to kiedyś rozpaść. Ale pożyczkę od rodziny też należy spłacać a przy wzroście kosztów kredytu hipotecznego i na to może zabraknąć. Dlatego ja uważam że wymaganie wkładu własnego to bardzo dobra praktyka która pokazuje nam samym czy jesteśmy w stanie mądrze zarządzać swoimi finansami tym bardziej ze kredyt hipoteczny to zobowiązanie na długie lata. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Szczerze? wolałabym dwa mniejsze mieszkania, w jednym mieszkać z mężem i rodziną, drugie wynajmować. Gdyby coś "nie wyszło" to każdy ma po jednym mieszkaniu i po problemie. Z mężem kupiłabym mieszkanie, z narzeczonym -nie. Brałam kredyt na mieszkanie, bez wkładu własnego. I od wielu lat spłacam kredyt bez żadnych opóźnień i problemów. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. A tu oprócz rat kredytów trzeba opłacać "czynsz" do wspólnoty lub spółdzielni, opłacać rachunki za gaz, prąd i w blokach najczęściej jeszcze za ogrzewanie. Słuszna uwaga. Koszty ogrzewania sieciowego będą rosły: "Branża nie straszy jeszcze zimnymi kaloryferami, ale przyznaje, że trzeba się liczyć z podwyżkami cen ciepła systemowego, czyli z sieci miejskich. – Trudno powiedzieć, czy będzie to 5, czy 8 proc., ale droższe paliwo wymusi zmiany taryf." A do końca 2022 muszą w Polsce zostać uwolnione ceny gazu dla gospodarstw domowych, co oznaczać będzie znaczny wzrost kosztów ogrzewania gazowego. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Widzisz ja nie mam z tym problemu. Ja jestem osobą zawodowo i finansowo niezależną że nawet jeśli mój narzeczony zostawiłby mnie z dnia na dzień i wypiął się na wspólny kredyt to bez problemu mogę ten kredyt refinansować, spłacić część wkładu narzeczonego i spłacać samodzielnie hipotekę. Na tym polega mądre korzystanie z kredytów. Mąż też może pewnego pięknego dnia trzasnąć drzwiami i zostawić z kredytem hipotecznym. Lepiej - w między czasie może zaciągnąć kilkanaście kredytów które zaciągnięte w trakcie małżeństwa są wspólnym długiem. Kupienie mieszkania w Bytomiu pod wynajem to żadna inwestycja. A szarpanie się z najemcami którzy w tym kraju mają większe prawa od właściciela żeby zarobić 300 zł miesięcznie netto to gra niewarta świeczki. Inwestowanie w nieruchomości ma sens w miastach akademickich, atrakcyjnych turystycznie lub biznesowo. To bardzo dobrze że nie masz problemu ze spłatą kredytu tylko że problemy ze spłatami zaczynają się w momentach dla ludzi najtrudniejszych - choroby, utrata pracy, podniesienie stóp procentowych, wzrost kursu walut itp. Osoba która weźmie teraz kredyt dostanie takie kukułcze jajo. Bo nie dalej jak w drugim kwartale 2018 roku nastąpi prawdopodobnie podniesienie stóp procentowych. Bardoz zwraca też uwagę na zbliżające się podwyżki ciepła sieciowego. Kumulacja wszystkich podwyżek powoduje że np. trzeba wysupłać miesięcznie ponad 200 zł więcej. I ja nie wmawiam ludziom że kredyty są złe. Kredyty są dla ludzi. Tylko należy z nich mądrze korzystać a nie robić to co większość - brać ile dają. Należy pożyczać tyle ile nawet podczas najgorszego scenariusz będę w stanie oddawać. I przede wszystkim oszczędzać. Nawet drobne kwoty a wkład własny właśnie tego uczy - oszczędzania. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Masz całkowitą rację. Tylko, że gdybym zamiast kredytu np. wynajmowała mieszkanie i zachorowała itd. to tak czy siak wyrzucą mnie z mieszkania, czy będzie spółdzielcze, wynajmowane czy na kredyt. Warto mieć na tyle niską ratę, by móc np. drugie tyle lub więcej odkładać/nadpłacać. Miłość miłością ale najlepiej liczyć tylko na siebie. No i wysokie czy niskie zarobki nie są zapewnieniem, że nie ma się problemów z płatnościami. Znam ludzi zarabiających duże pieniądze a wszystko wydają i nawet nie wiedzą na co. Mnie nauczono, że nieważne czy zarabiam najniższą krajową czy 6 tys. zł. to trzeba żyć oszczędnie i obracać każdą złotówkę zanim się wyda. I mieć zapas gotówki na wypadek np. utraty pracy. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. No i tu się zgadzamy ze chodzi o bezpieczeństwo finansowe. Dla mnie fakt że ktoś nie może odłożyć 10 000 chcąc zadłużyć się na 90 000zł na kilkanaście lat z bezpieczeństwem finansowym ma niewiele wspólnego. No właśnie sprawa z wyrzuceniem lokatora nie jest taka prosta. To wymaga czasu, wyroku sądu, skierowania sprawy do komornika itp. Ale nawet jeśli to jedyne co ci grozi to wyprowadzka z mieszkania ewentualnie kilka tysięcy zaległego czynszu. A teraz jeśli nie spłacasz hipoteki to bank przejmuje twoje mieszkanie i najczęściej kieruje je na licytację. Sprzedaje za max 2/3 wartości i może okazać się że oprócz braku mieszkania ma się jeszcze regularnie rosnący dług którego nie pokryły środki ze sprzedaży nieruchomości. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. No to rzeczywiście nie jest tak kolorowo z kredytem. Na szczęście zawsze można sprzedać mieszkanie z kredytem, podobno nie jest to takie trudne i skomplikowane, gdyby komuś nie wyszło, zachorował, czy musiał się przeprowadzić. Nie znam dokładnie procedur, ale wtedy albo przejmuje nasz kredyt albo płaci gotówką, a nam oddaje ten kapitał, który do tej pory spłaciliśmy. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Sprzedać mieszkanie z kredytem - też może być ciężko. Podczas sprzedaży mieszkania z obciążoną hipoteką pieniądze trafiają na konto banku który jeśli po spłacie kredytu i jego kosztów zostaje nadwyżka to dopiero wypłaca ją poprzedniemu właścicielowi. I przykładem tego że może to nie być żadnym rozwiązaniem są kredyty frankowe. Zadłużenie hipoteki przekracza wartość nieruchomości. A nikt nie zdecyduje się na kupno nieruchomości po zawyżonej wartości. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. To jest odwieczny problem wielu osób. Trudność decyzji determinuje przede wszystkim cena nieruchomości, koszty kredytu, comiesięczne koszty najmu oraz stabilność pracy i wysokość wynagrodzenia (a przez to zdolność kredytowa). Jeżeli chodzi o ceny najmu mieszkań to w zależności od lokalizacji będą się one różnić. Zwykle najwyższe opłaty za najem ponoszone są przy nieruchomościach zlokalizowanych w centrach miast. Posłużmy się przykładem. Za wynajem 45 m2 mieszkania w centrum Bielska-Białej trzeba zapłacić 1400 zł (źródło: Aby kupić 2 pokojowe mieszkanie w centrum Bielska trzeba dysponować kwotą 250 000 zł (źródło: Upraszczając obliczenia (pomijamy koszt remontu i wyposażenia mieszkania oraz odsetki od kredytu i koszty remontu w trakcie użytkowania nieruchomości), możemy założyć, że zamiast płacić 1400 zł najmu, płacilibyśmy 1400 zł raty kredytu, to po blisko 179 miesiącach (prawie 15 lat) stalibyśmy się pełnoprawnymi właścicielami nieruchomości. Czas i tak upłynie, a koszty i tak będą ponoszone. Jeżeli nie będzie się zakładać zmiany lokalizacji zamieszkania to warto rozważyć opcję zakupu nieruchomości. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Strona:123
czy warto wynajmować mieszkanie forum